niedziela, 17 czerwca 2012

Apel do Was! Przeczytajcie koniecznie!

Dziewczyny,
dawno nie pisałam nic na blogu. Nawał zajęć na uczelni i mnóstwo innych spraw. Dziś wracam z nieco hmm przygnębiającą notką, ale obiecuję, że następne nie będą już w tym klimacie.
Do sedna. Około miesiąca temu zamarzyło mi się farbowanie włosów z użyciem produktu na 24 mycia. Wcześniej korzystałam tylko z farb krótkotrwałych. Zrobiłam test w zgięciu łokcia w środę wieczorem. W czwartek rano miejsce to nie było zaczerwienione, więc zafarbowałam włosy. Po 36 godzinach od wykonania próby w zgięciu łokcia pojawiło się czerwone wybrzuszenie. W weekend na głowie zaczęły pojawiać się czerwone wykwity z sączącym się płynem. W niedzielę pojawiła się opuchlizna głowy i stopniowo do poniedziałku zaczęła przesuwać się na twarz. W poniedziałek odwiedziłam lekarza pierwszego kontaktu, potem alergologa i ostatecznie trafiłam do szpitala, ponieważ z godziny na godzinę mój stan się pogarszał. Natychmiast miałam wykonane wszystkie badania krwi.  OB miałam 52 przy normie 15. Moja twarz, szczególnie lewa strona po prostu się zdeformowała. Nie widziałam na lewe oko. Była mniej więcej 1,5 raza takiej wielkości jak zwykle. W poniedziałek dostałam łącznie 6 zastrzyków. Dostawałam antybiotyki i sterydy. W wykwitach na CAŁEJ głowie zaczęła gromadzić się ropa. Wybaczcie ten odrażający opis, ale chcę Was przestrzec. Dziewczyny! Nie warto tak cierpieć! Zróbcie najpierw próbę przed KAŻDYM farbowaniem i poczekajcie tyle, ile producent na opakowaniu zaleca. Nie warto, po prostu nie warto. Ostrzeglam wszystkich znajomych i proszę Was o to samo - pomóżmy sobie! Prawdopodobnie taką reakcję wywołuje PPD czyli parafenylenodiamina - sztuczna czarna henna dodawana do farb do włosów, może też być nią farbowana odzież, skóra. Niedługo będę miała wykonywane testy u alergologa, więc upewnię się czy właśnie na to jestem uczulona i czy na coś jeszcze. Antybiotyki i stedyry (doustnie) brałam jeszcze po wyjściu ze szpitala. Teraz jeszcze od czasu do czasu pojawiają mi się jakieś zmiany na skórze głowy. Poza tym nabawiłam się okropnego łupieżu, z którym teraz zawzięcie walczę.
Jeszcze raz apeluję - bądźmy ostrożne! Naprawdę nie warto tak cierpieć...

PS Mam kilka zdjęć, ale uznałam, że oszczędzę Wam takich widoków. ;/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz